czwartek, 4 grudnia 2014

Ulubione kosmetyki listopada

A więc... Mamy już grudzień, moi drodzy!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla niektórych bardzo modne jest nielubienie Świąt (naprawdę, ostatnio wiele razy się z tym spotkałam), ale... ja po prostu uwielbiam ten klimat!
Sami powiedzcie: czyż świecące lampki, znane kawałki puszczane w tle, grzane wino, okazja do spotkania się z dawnymi znajomymi/ lubianą rodziną nie tworzą niepowtarzalnej atmosfery?




A teraz- jak w temacie- na szybko chciałam Wam przedstawić kilka moich ulubieńców listopada, którzy po prostu skradli moje serce :)

A więc zaczynajmy:

1. Biocosmetics, Bio-serum z olejem arganowym, koenzymem Q10, wit. A, C i E- rewelacyjne cudeńko zamknięte w mikroskopijnej buteleczce. Jest to moja tajna broń na wszelkie problemy z wrażliwą cerą. Często przez pogodę bądź też wysuszające kosmetyki/kremy mam problem ze ściągniętą skórą twarzy. Wtedy właśnie sięgam po to serum- nakładam na noc (uwaga:jest tłuste) i rano moja twarz jest po prostu zregenerowana, nawilżona. Co więcej, pomimo że mam skłonność do wyprysków, to serum nie zapycha mnie. Jeśli chcecie dokładnie poczytać o tym produkcie, wklejam link do Minti Shop- ja akurat tu dorwałam tę malutką buteleczkę ;)

http://mintishop.pl/product-pol-3931-REGENERUJACE-SERUM-Z-OLEJEM-ARGANOWYM-BIO-SERUM.html 

2.Yves Rocher, Effaclar Duo + - świetny krem eliminujący niedoskonałości. Ostatnio miałam problemy z  wypryskami, które upodobały sobie moją twarz i ten krem naprawdę mi pomógł. Niestety, w związku z tym, że robi się coraz zimniej nie mogę go już używać codziennie (jak tylko robi się zimniej, mam przesuszoną cerę), to jednak na pewno nie zrezygnuję z niego całkowicie. Polecam, jest wart swojej ceny.

3. Kallos, Keratin- odżywiająca maska do włosów- szczerze się przyznam z ręką na sercu, że nie używam zbyt często masek do włosów. Może przez to, że zamiast z przesuszeniem to ciągle walczę z przetłuszczającymi się włosami, jednak czasem warto rozpieścić swoją czuprynę ;) Wtedy sięgam po tą maskę. Nie obciąża moich włosów, a naprawdę efekt po niej jest rewelacyjny. Biorąc pod uwagę, jak tani jest to produkt, byłam sceptycznie nastawiona do niego, ale polecam go Wam w 100%.

4. Zoeva, Lipstick Pencil- pomadka w kredce w odcieniu "Tender Rose"- pomimo tego, że coraz częściej przekonuję się do ciemniejszych pomadek w okresie jesienno-zimowym, ta kredka jest po prostu moim ulubieńcem- piękny naturalny, lekko rózówy odcień pasuje do wszystkiego. Ponadto kremowa konsystencja i trwałość jest warta tej ceny. Szczerze polecam! Często zdarza mi się, że użyję niektórych pomadek kilka razy i rzucam je w kąt zapomniane. Bez tej jednak po prostu nie ruszam się z domu.
Podziękowania dla Maxineczki za polecenie jej :)

5. Inglot, Cień do powiek, nr 63- od razu przyznaję, że moją ulubioną firmą, z której kupuję większość cieni do powiek to Inglot. Ostatnio bardzo lubię sięgać po ten odcień, ponieważ nie jest wymagający do nałożenia, a gdy się spieszymy każda minuta dla kobiety jest na wagę złota. Bardzo ładnie się go blenduje i ma piękny kolor.

6. L'Oreal Elnett de Luxe, Lakier do włosów zwiększający objętość-  wcześniej nie używałam lakierów do włosów, ponieważ kojarzyły mi się one ze zbędnym produktem robiącym z naszej głowy jeden wielki klejący twór. Ale ten lakier uwielbiam! Nie dość że pięknie pachnie (a nie oszukujmy się- to również jest ważne ;)), to rzeczywiście lekko zwiększa objętość włosów i nie skleja ich- łatwo się również wyczesuje. Warto wypróbować.

7. Batiste, suchy szampon do włosów- przez dłuuugi czas używałam suchego szamponu z Schaumy i byłam zadowolona z tego powodu, że po prostu sobie był. Ale dopiero jak odkryłam Batiste, to doznałam olśnienia- suchy szampon może być lepszy! Świetnie odświeża fryzurę, nadaje jej objętości i do tego ładnie pachnie (choć na następny raz wybiorę inną wersję zapachową- obecnie mam "floral & flirty blush"). Jednak naprawdę polecam- warto mieć go w razie pilnej potrzeby reanimacji fryzury ;)

8.Yver Rocher, Culture Bio- odżywczy krem do rąk Miód & Muesli BIO- ogromny plus za skład! 98% składników naturalnych, 0% parabenów, olejów mineralnych.Bardzo ładnie nawilża, nie zostawia tępej, tłustej warstwy i pachnie po prostu przecudnie. Niestety, powoli mi się kończy, ale na pewno jeszcze go kupię!

9. Rimmel by Kate, Lasting Finish- pomadka sygnowana nazwiskiem Kate Moss- mam odcień 101. Jest to piękny, chłodny róż beż żadnych drobinek, którego długo szukałam- większość takich kolorów wydawała mi się zbyt "cukierkowata". Ale ten odcień jest piękny, pachnie melonem (wiem, że niektórym może to przeszkadzać- mi to nie przeszkadza, wręcz podoba się). Jedyny minus- wysusza trochę usta, więc możliwe, że będziemy musiały się rozstać na zimniejsze dni.

To chyba wszystko na dziś.
Mam nadzieję, że tym razem w weekend uda mi się napisać coś więcej i w bardziej świątecznym nastroju- w końcu już niedługo Mikołajki :)

Miłego, ciepłego wieczoru :)

Pozdrawiam,

Lavender.




5 komentarzy:

  1. Dla mnie też ta maska z Kallos jest mega ekstra super :)
    A niedługo wybieram się do Hebe (mam ok 30 km do drogerii) więc powoli sobie spisuję 'Wishlistę' z Hebe :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak samo- jak wybieram się do Hebe to mam tyle pozycji na mojej wishliście, że aż się boję ile ta przyjemność będzie kosztować ;) Ale za ta jak fajnie i przyjemnie mieć coś nowego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również uwielbiam klimat świąteczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Batiste właśnie zdenkowałam, czekam na jakąś promocję żeby zrobić nowy zapas ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że krem się sprawdził :) mam nadzieje, ze u mnie też będzie ok.

    OdpowiedzUsuń